Dzięki, choć rzekłbym, że bardziej brutalne niz ładne jak każde ogołocenie ze złudzeń. U Greków przeświadczenie o metafizycznym umocowaniu losu było sprawą podstawową, ja przeniosłem to na grunt dzisiejszych mniemań o tym, skąd się biorą życiowe klęski. Nota bene wiersz ten napisałem przed dwudziestoma chyba laty razem z dwoma jeszcze innymi wierszami “mitologicznymi” i jest to jego premiera. :) Może dziś wkleję następny z tego minicyklu, skoro temat budzi zainteresowanie.
to ja w takim razie wyjaśnię za Autora.
Toż pisze on wyraźne czym jest ból i trud.
Jest jedynie bólem i trudem, bez żadnej zagadki.
To naprawdę takie trudne?
A swoją drogą Kisiel tym dołującym wierszem nieźle wpisuje się w obecne nastroje na TXT.
Nieprawdaż?:)
Pozdrawki dla Ciebie, a dla Autora pozdrowienia.:)
Zastanawiałem się, jak odpowiedzieć Grzesiowi, a tu Yassa dał podpowiedź. Dzięki. :)
Pozwólcie jednak, że pociągnę temat nieco z mojej dzisiejszej perspektywy. Dziś napisałbym, że los Syzyfa ustaje, kiedy posłuchamy wezwania Pana. Kiedy USŁYSZYMY Jego słowa: “JESTEM. Nie lękajcie się”. Mądrze o tym pisze o. Krzysztof Mądel:
“ “Ja jestem, nie bójcie się. Ja jestem”
J 6,15-21
Jezus często wypowiadał te słowa. W Ewangelii Jana co najmniej kilkanaście razy. Zawsze w chwilach ważnych. Bo to były słowa ważne. “Ja jestem, który jestem” — oznajmił Bóg Mojżeszowi i Mojżesz od tej chwili stał się prorokiem. Hebrajskie Éhyéh asher éhyéh to forma czasu niedokonanego. Znaczy zarówno: “jestem, który jestem”, jak i “byłem, który byłem”; “będę, który będę”. Chrystusowe “Ja jestem” również chce przemieniać, choć przecież nie wszystkich przemienia od razu. Słyszy je Samarytanka przy studni i staje się apostołką, ale słyszą i sceptyczni faryzeusze. Słyszy Judasz i straże w ogrodzie oliwnym, słyszą Apostołowie w poranek wielkanocny. “Nim Abraham stał się, ja jestem” — mówi Jezus tym, którzy Abrahama mają za ojca. “Ja jestem królem nie stąd.” — mówi Piłatowi. “Jestem Synem Bożym” — mówi w Sanhedrynie. “Ja jestem jedno z Ojcem” — oznajmia uczniom. A kiedy ich żegna, mówi, że nie mogą pójść tam, “gdzie ja jestem”. On idzie im przygotować miejsce i prosi Ojca: “aby ci, których mi dałeś, byli ze mną tam, gdzie Ja jestem”.
W dzisiejszej Ewangelii “Ja jestem” ucisza burzę. Czy nie jest to jakaś demonstracja siły? Chyba nie. Przypomnijmy sobie historię proroka Jonasza. Tam też jest sztorm i przerażeni żeglarze. I jest prorok, który ucieka przed swoim przeznaczeniem, który nie chce być prorokiem w Niniwie. “Kim ty jesteś? Jaki jest twój zawód? — pytają Jonasza żeglarze. — Mów, dlaczego to nieszczęście przyszło na nas?” “Ja jestem Hebrajczykiem. Czczę Boga, który stworzył morze i ląd” — tym wyznaniem Jonasz przeraża wszystkich jeszcze bardziej. “Dlaczego to uczyniłeś? Co mamy z tobą zrobić, żeby morze przestało się burzyć?” “Burzy się przeze mnie. Wyrzucie mnie za burtę.” I Jonasz ląduje w odmętach. Ale kiedy po trzech dniach wielka ryba wypluwa go na brzeg, on nie jest już tym samym Jonaszem. Modlił się w brzuchu ryby. Ocalał. I teraz wie po co żyje. Idzie prosto do Niniwy.
“Ja jestem” — mówi dzisiaj Jezus. On jest nowym Jonaszem. Ale przecież nie chodzi tu tylko o niego. Jonaszem jest Każdy z apostołów i każdy z ochrzczonych. Wielka woda ucisza się. Za chwilę wypluje przemienionych uczniów na ląd. Pójdą do Jerozolimy. I dopiero tam Wielka Noc wypluje ich naprawdę innych. Wyda na świat apostołów.”
I na koniec: zauważcie, że pytanie Grzesia o to, czym jest trud i ból, i wcześniejsze pytanie Synergie o tajemnicę pustki wynika być może z użytej przeze mnie formuły “ jest, czym jest” nawiązującej do słów Stwórcy mówiącego o sobie JESTEM, KTÓRY JESTEM.
Pustka w moim, “europejskim”, znaczeniu to trwanie w bezsensie, beznadziei, bez kierunku. Buddyjska pustka to obraz jaźni uwolnionej od złudzeń. To są kwestie sematyczne wynikające z ontologii.
Niekoniecznie.
Moim zdaniem cierpienie jest pełne różnych rzeczy:bólu, zła, zmęczenia, niechęci, nienawiści czasem.
Pustka bywa oczyszczająca mam wrażenie, no i zawsze można ją czymś wypełnić.
Byle nie na siłę i nie za wszelką cenę.
Bo wtedy i złymi rzeczami łatwo ją wypełnić: nałogami np.
Sprytnie to odwróciłeś. :) Jednak zauważ, że ja nie piszę, że cierpienie jest pustką, tylko, że pustka, którą mam na myśli jest cierpieniem, że wywołuje cierpienie.
W szkole mówiono mi, że istnieje coś takiego jak wiersz biały, to znaczy bez rymów. W tej chwili nie pamiętam konkretnego „utworu”, niemniej kojarzy mi się to z „wierszami” Tadeusza Różewicza.
komentarze
Nie wiem czemu,
już w drugiej notce o Syzyfie widzę miast Syzyf słowo Szeryf:)
Dziwne.
pzdr
grześ -- 01.03.2010 - 20:26Grześ
Ciekawe co na to doktor Zygmunt z cesarskiego Wiednia? :)
pozdr.
Kisiel -- 01.03.2010 - 20:33No to jestem
Ciekawy punkt widzenia.
Poza tym wszystkim, tajemnica pustki jest bardziej pusta czy tajemnicza?
pozdrawiam
Synergie -- 01.03.2010 - 20:46Kisiel & Synergie
Mnie też odbija.
Igła -- 01.03.2010 - 20:52Andrzeju
jak dla mnie świetnie. Jasno, czytelnie z dobrym zacięciem
i nie mam ochoty na żarty
Pozdrawiam
MarekPl -- 01.03.2010 - 22:20Panie Andrzeju!
Ładne.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 02.03.2010 - 03:41Synergie
Pustka nie jest tajemnicą, jest wyłącznie cierpieniem.
Kisiel -- 02.03.2010 - 12:08Igła
hm…
Kisiel -- 02.03.2010 - 12:08Marek
“nie mam ochoty na żarty”
Wiem.
Kisiel -- 02.03.2010 - 12:09Panie Jerzy
Dzięki, choć rzekłbym, że bardziej brutalne niz ładne jak każde ogołocenie ze złudzeń. U Greków przeświadczenie o metafizycznym umocowaniu losu było sprawą podstawową, ja przeniosłem to na grunt dzisiejszych mniemań o tym, skąd się biorą życiowe klęski. Nota bene wiersz ten napisałem przed dwudziestoma chyba laty razem z dwoma jeszcze innymi wierszami “mitologicznymi” i jest to jego premiera. :) Może dziś wkleję następny z tego minicyklu, skoro temat budzi zainteresowanie.
pozdr.
Kisiel -- 02.03.2010 - 12:19To ja poprosze o kolejne mitologiczne wierszyki
“trud i ból
są czym są
nie karą czy drogą”
czyli czym?
grześ -- 02.03.2010 - 15:56Bo brzmi ładnie, ale sens, sens (wiem, wiem, wyjaśnianie poezji i swoich tekstów to zbrodnia, a dopominanie się tego to też niefajne jest)
Grzesiu,
to ja w takim razie wyjaśnię za Autora.
Toż pisze on wyraźne czym jest ból i trud.
Jest jedynie bólem i trudem, bez żadnej zagadki.
To naprawdę takie trudne?
A swoją drogą Kisiel tym dołującym wierszem nieźle wpisuje się w obecne nastroje na TXT.
Nieprawdaż?:)
Pozdrawki dla Ciebie, a dla Autora pozdrowienia.:)
yassa -- 02.03.2010 - 15:51E tam, mój nastrój akurat całkiem dobry o dziwo
a nastrojów na TXT jakoś wszystkich nie ogarniam i nie śledzę:)
a wiersze dołujące to ja akurat lubię i popieram, jak wiadomo
grześ -- 02.03.2010 - 15:58Grześ, Yassa
Zastanawiałem się, jak odpowiedzieć Grzesiowi, a tu Yassa dał podpowiedź. Dzięki. :)
Pozwólcie jednak, że pociągnę temat nieco z mojej dzisiejszej perspektywy. Dziś napisałbym, że los Syzyfa ustaje, kiedy posłuchamy wezwania Pana. Kiedy USŁYSZYMY Jego słowa: “JESTEM. Nie lękajcie się”. Mądrze o tym pisze o. Krzysztof Mądel:
“ “Ja jestem, nie bójcie się. Ja jestem”
J 6,15-21
Jezus często wypowiadał te słowa. W Ewangelii Jana co najmniej kilkanaście razy. Zawsze w chwilach ważnych. Bo to były słowa ważne. “Ja jestem, który jestem” — oznajmił Bóg Mojżeszowi i Mojżesz od tej chwili stał się prorokiem. Hebrajskie Éhyéh asher éhyéh to forma czasu niedokonanego. Znaczy zarówno: “jestem, który jestem”, jak i “byłem, który byłem”; “będę, który będę”. Chrystusowe “Ja jestem” również chce przemieniać, choć przecież nie wszystkich przemienia od razu. Słyszy je Samarytanka przy studni i staje się apostołką, ale słyszą i sceptyczni faryzeusze. Słyszy Judasz i straże w ogrodzie oliwnym, słyszą Apostołowie w poranek wielkanocny. “Nim Abraham stał się, ja jestem” — mówi Jezus tym, którzy Abrahama mają za ojca. “Ja jestem królem nie stąd.” — mówi Piłatowi. “Jestem Synem Bożym” — mówi w Sanhedrynie. “Ja jestem jedno z Ojcem” — oznajmia uczniom. A kiedy ich żegna, mówi, że nie mogą pójść tam, “gdzie ja jestem”. On idzie im przygotować miejsce i prosi Ojca: “aby ci, których mi dałeś, byli ze mną tam, gdzie Ja jestem”.
W dzisiejszej Ewangelii “Ja jestem” ucisza burzę. Czy nie jest to jakaś demonstracja siły? Chyba nie. Przypomnijmy sobie historię proroka Jonasza. Tam też jest sztorm i przerażeni żeglarze. I jest prorok, który ucieka przed swoim przeznaczeniem, który nie chce być prorokiem w Niniwie. “Kim ty jesteś? Jaki jest twój zawód? — pytają Jonasza żeglarze. — Mów, dlaczego to nieszczęście przyszło na nas?” “Ja jestem Hebrajczykiem. Czczę Boga, który stworzył morze i ląd” — tym wyznaniem Jonasz przeraża wszystkich jeszcze bardziej. “Dlaczego to uczyniłeś? Co mamy z tobą zrobić, żeby morze przestało się burzyć?” “Burzy się przeze mnie. Wyrzucie mnie za burtę.” I Jonasz ląduje w odmętach. Ale kiedy po trzech dniach wielka ryba wypluwa go na brzeg, on nie jest już tym samym Jonaszem. Modlił się w brzuchu ryby. Ocalał. I teraz wie po co żyje. Idzie prosto do Niniwy.
“Ja jestem” — mówi dzisiaj Jezus. On jest nowym Jonaszem. Ale przecież nie chodzi tu tylko o niego. Jonaszem jest Każdy z apostołów i każdy z ochrzczonych. Wielka woda ucisza się. Za chwilę wypluje przemienionych uczniów na ląd. Pójdą do Jerozolimy. I dopiero tam Wielka Noc wypluje ich naprawdę innych. Wyda na świat apostołów.”
http://mateusz.pl/duchowosc/km-pz.htm
I na koniec: zauważcie, że pytanie Grzesia o to, czym jest trud i ból, i wcześniejsze pytanie Synergie o tajemnicę pustki wynika być może z użytej przeze mnie formuły “ jest, czym jest” nawiązującej do słów Stwórcy mówiącego o sobie JESTEM, KTÓRY JESTEM.
pozdrawiam
Kisiel -- 02.03.2010 - 16:54Kisiel Czym jest pustka?
Pustka nie jest tajemnicą, jest wyłącznie cierpieniem.
A dla buddysty jest np. – bezbramną bramą do nirwany. Musisz wejść w pustkę, by wyłonić się ze szczęściem w światach formy.
Dziwny jest ten świat.
Synergie -- 02.03.2010 - 17:10Synergie
Pustka w moim, “europejskim”, znaczeniu to trwanie w bezsensie, beznadziei, bez kierunku. Buddyjska pustka to obraz jaźni uwolnionej od złudzeń. To są kwestie sematyczne wynikające z ontologii.
Kisiel -- 02.03.2010 - 17:29Hm, pustka jako cierpienie?
Niekoniecznie.
Moim zdaniem cierpienie jest pełne różnych rzeczy:bólu, zła, zmęczenia, niechęci, nienawiści czasem.
Pustka bywa oczyszczająca mam wrażenie, no i zawsze można ją czymś wypełnić.
grześ -- 02.03.2010 - 17:36Byle nie na siłę i nie za wszelką cenę.
Bo wtedy i złymi rzeczami łatwo ją wypełnić: nałogami np.
Grześ
Sprytnie to odwróciłeś. :) Jednak zauważ, że ja nie piszę, że cierpienie jest pustką, tylko, że pustka, którą mam na myśli jest cierpieniem, że wywołuje cierpienie.
Kisiel -- 02.03.2010 - 20:11No cóż,
to żaden wstyd, nie umieć pisać białym wierszem. Też nie umiem. Ale przynajmniej nie piszę.
(tak, jestem niemiła, jak przystało na buca studenciaka)
Pino -- 04.03.2010 - 09:42Kiedyś wzmainkowałem coś o poezji
moim zdaniem, powtarzam – moim zdaniem, nie każdy rym, nawet ten mocno słyszalny, nadaje tekstom miana wiersza.
TUTAJ
MarekPl -- 04.03.2010 - 10:47Marku,
a czy ja mówię, że nie?
Tak samo jednak, połamanie wypowiedzi filozoficznej czy też metafizycznej na wersy nie znaczy, że jest to wiersz.
Do tekstu Twojego zaraz zajrzę.
Pino -- 04.03.2010 - 12:02Panie Marku!
Bardziej mnie śmieszy nazywanie wierszem czegoś bez rymów niż odwrotnie.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 06.03.2010 - 09:46Panie Jerzy
mógłby Pan podeprzeć się jakimś przykładem
Pozdrawiam
MarekPl -- 06.03.2010 - 13:40Panie Marku!
W szkole mówiono mi, że istnieje coś takiego jak wiersz biały, to znaczy bez rymów. W tej chwili nie pamiętam konkretnego „utworu”, niemniej kojarzy mi się to z „wierszami” Tadeusza Różewicza.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 09.03.2010 - 19:28Panie Jerzy
Wiersz to tak zwana mowa wiązana, z tym, że sposobów organizacji wiersza jest wiele.
pozdr.
Kisiel -- 09.03.2010 - 20:16Panie Kisielu!
Dla mnie wierszem jest coś co ma rytm i rymy. Oczywiście rozumiem, że od każdej reguły mogą być wyjątki, ale wyjątkowość nie może stawać się normą.
Pozdrawiam
Jerzy Maciejowski -- 10.03.2010 - 23:28Panie Jerzy
myślę, że coś niecoś o tym można przeczytać TU
Pozdrawiam
_______________________________________
jestem zielony – gram w zielone
MarekPl -- 10.03.2010 - 23:46